Prawo dostępu do adwokata jest nadrzędną wartością i na organach państwa spoczywa odpowiedzialność za jej zapewnienie – wyjaśnia Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, adwokat, prezes fundacji Akademia de Virion.

Owo zmiękczenie projektu związane jest zapewne z dostrzeżeniem przez Parlament Europejski i jego komisje, że w państwach członkowskich występują dwie zupełnie odmienne koncepcje prawa dostępu do adwokata.

Jedna polega na zapewnieniu szerokiego dostępu i pociąga za sobą znaczne proceduralne i finansowe konsekwencje. Według tej koncepcji prawo dostępu do adwokata jest nadrzędną wartością i na organach państwa spoczywa odpowiedzialność za jej zapewnienie – wyjaśnia Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, adwokat, prezes fundacji Akademia de Virion.

Zatem nawet gdyby zatrzymany sam się dostępu do adwokata nie domagał, państwo powinno mu kontakt z obrońcą umożliwić – dodaje mec. Turczynowicz-Kieryłło.

Druga koncepcja zakłada aktywną rolę podejrzanego czy oskarżonego – umożliwia kontakt z obrońcą na ich życzenie, ale nie uzależnia ważności czynności procesowych od udziału obrońcy.

Organizacje zajmujące się prawami człowieka podkreślają niebezpieczeństwa płynące z tego podejścia. Zatrzymany od razu ma przejęty telefon, a zatem kontakt z adwokatem może nastąpić wyłącznie przez telefon udostępniony przez funkcjonariusza publicznego. Rozmowa z obrońcą, z przyczyn niezależnych od zatrzymanego, może nie zostać nawiązana, może nie pamiętać numeru itd. Funkcjonariusz przy tej koncepcji zazwyczaj nie będzie też zainteresowany w ułatwianiu takiego dostępu – wyjaśnia ekspertka.

Podkreśla za organizacjami pozarządowymi, że dostęp do adwokata jest częścią prawa do obrony i jako taki musi być bezwzględnie respektowany. Wszystkie wyjątki od tej reguły winne być interpretowane wyłącznie zawężająco.

 

Zobacz cały materiał: 

https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/700215,prawo-do-adwokata-pod-znakiem-zapytania.html